Plik mp3 do pobrania (58 min 10 sek)
Przydatne linki:
Oficjalna strona konferencji.
Relacja Piotra Borowca.
Mateusz Zimnoch: "To inni" Neila Gaimana jako reinterpretacja idei wiecznego powrotu Friedricha Nietzschego.
W zajawce nowego odcinka wykorzystano utwór: "Ghostpocalypse - 4 Temptress" Kevin MacLeod (incompetech.com). Licensed under Creative Commons: By Attribution 3.0.
Przydatne linki:
Oficjalna strona konferencji.
Relacja Piotra Borowca.
Mateusz Zimnoch: "To inni" Neila Gaimana jako reinterpretacja idei wiecznego powrotu Friedricha Nietzschego.
W zajawce nowego odcinka wykorzystano utwór: "Ghostpocalypse - 4 Temptress" Kevin MacLeod (incompetech.com). Licensed under Creative Commons: By Attribution 3.0.
No to sobie w końcu rozruszałem profil na disqus i teraz będzie widać moją niecną działalność w pełni :)
OdpowiedzUsuńA co do podcastu. Ja, kiedy tylko przeczytałem na karpiowym, że będziesz na tej konferencji, to od razu pomyślałem, że na pewno swój referat nagrasz. To było tak logiczne, że aż bolesne :) Ja kiedyś nagrałem jedno swoje wystąpienie i puściłem do sieci, ale to była kompletna amatorszczyzna bez obróbki, a temat dotyczył Unii Europejskiej, więc trochę nie w klimacie. Chociaż jakiś czas temu odkryłem, że ktoś podłożył do tego obraz i wrzucił na YT.
Zaskoczyłeś mnie z tym, że Darda umieszcza zło w fikcyjnych miejscowościach. Ja tamtych terenów kompletnie nie znam i nie zadawałem sobie trudu, żeby sprawdzić, czy te miejsca faktycznie istnieją. W ogóle mi to, kurde, do głowy nie wpadło. Jakoś podświadomie założyłem, że wszystkie - może poza Starzyzną - muszą być realne.
Na marginesie: nie wiem, czy wyłapałeś drobne nawiązanie w bodaj "Bisach" do "Domu na Wyrębach". Jest tam mowa o facecie, którego... dobra, spojler :)
Hej, hej! Witamy na disqusowym pokładzie :)
OdpowiedzUsuńWiem, że to niby logiczna kolej rzeczy i pewnie sam bym do tego doszedł (zwłaszcza, że dyktafon mam bardzo często przy sobie), ale na etapie zgłaszania się czy też tuż po ogłoszeniu programu jeszcze o tym nie myślałem :> Może to przez to, że jednak na ogół moja działalność naukowa i podcastowa nie mają zbyt wielu punktów wspólnych.
Heh, w sieci nic nie ginie :D
Wiesz, w czasie pierwszej lektury też tak myślałem. Dopiero praca nad referatem pokazała mi, że jest inaczej.
Szczerze mówiąć tu i teraz nie przypominam sobie konkretnego nawiązania. Albo go nie pamiętam, albo go w ogóle nie zauważyłem. Czekam więc na spoiler, bo jestem ciekaw, ocb :)
Hej, hej, witamy wśród żywych! Już myślałem, że jakaś zmora Cię ucapiła :)
OdpowiedzUsuńNo ja w sumie czuję jakąś irracjonalną rezerwę do disqusa. Ale że coraz więcej stron go ma, to stwierdziłem, że nie mogę pozwolić sobie na wykluczenie. Ale się poważnie zastanawiam, czy zainstalować ten skrypt u siebie na blogu. Muszę chyba jeszcze do tego dojrzeć.
A co do nawiązania, to w "Bisach" jest taka scena, kiedy Witek bodajże czeka na Jankę (Janka? ta babka tak miała na imię? nic nie pokręciłem?) i spotyka takiego lokalnego gawędziarza. Idą do knajpy i tamten zarzuca go opowieściami o regionie, m.in. o facecie, którego pod Kostrzewem podobno strzyga udusiła.
Jeszcze taka drobna refleksja o narzekaniach na niedocenienie polskiej grozy. Kiedyś na studiach (a studiowałem na przełomie wieków) rozmawiałem na ten temat z Rafałem Ziemkiewiczem. On wtedy jeszcze uchodził bardziej za pisarza sf i znawcę popkultury niż za publicystę. Pytałem go, dlaczego horror jest tak słabo obecny w naszej literaturze. Stwierdził, że u nas horror się nie przyjął ze względu na żywe traumy historyczne - wojna, obozy itp.
Myślę, że to może być ciekawy trop. Myślę też, że problem może polegać na tym, że horror w obecnej popkulturowej formie to wytwór tak wybitnie amerykański, że u nas świeci światłem odbitym. Nie chce tu się wymądrzać, bo aż tak dogłębnie nie jestem w polskiej grozie oczytany, ale podejrzewam, że mimo iż tacy autorzy jak Darda wytworzyli własny, specyficznie polski styl, to jednak samo gatunkowe jądro wciąż jest zza Wielkiej Wody.
A może po prostu wciąż za mało w horrorze bierzemy na warsztat rdzennie nasze sprawy, by mógł się tu dobrze wszczepić. Sukces horroru w USA obok walorów rozrywkowych polegał w dużej mierze na tym, że gdzieś podskórnie uderzał w jakiś zbiorowy ich nerw. Taka teza stoi u podstaw tego dokumentu, który kiedyś Ci tu polecałem.
Więc pewnie Darda i jego akolici robią krok w dobrym kierunku.
Dobra, bo zrobi się zbyt akademicko i słuchalność spadnie :)
Do zsłuchania!
Żyję, żyję, choć ostatnio nieustannie walczę z wampirami z The Strain i przeziębieniem lub czymś do niego podobnym ;) Niestety do tego dochodzi nawał pracy, przez co rzadziej tu zaglądam, fanpage zamiera, a podcast pewnie znowu będę montował w nocy z piątku na sobotę :P
OdpowiedzUsuńTeż tak miałem 3 lata temu, ale jakoś się do niego przekonałem.
Ok, teraz kojarzę :) Tak, Witek wyjechał z Janką do Łęcznej. Tam się bodajże o coś pokłócili, Janka poszła do hotelu, a Witek został na mieście i w jakimś pubie spotkał faceta, który opowiadał mu m.in. o drużynie Górnik Łęczna i wspomniał przy okazji o Leśniewskim :)
Co do tezy Ziemkiewicza, to być może coś w tym jest. Myślałem o takiej tezie w kontekście Niemiec, bo tam, na ile się orientuję, literacki horror praktycznie nie istnieje.
Zastanawiam się przy tym, skąd bierze się u nas taka popularność grozy w ostatnich latach? Czy po prostu nowe pokolenie nie ma już tej traumy? I dlaczego w Niemczech horror coś nadal nie może się przebić?
Z tą amerykańskością bym nie przesadzał. W Niemczech na ten przykład tamtejsza groza kojarzy się głównie z amerykańskimi nazwiskami bohaterów, amerykańskimi miasteczkami, amerykańskimi lękami, amerykańskimi odmianami potworów i zmór. W moim odczuciu u nas jednak nie jest z tym tak źle. Ciężko tak na szybko stwierdzić, na ile pisze się o typowo polskich lękach, ale jednak setting wielu tekstów jest dość "polski".
Dokument zdobyłem, ale niestety nadal czeka w kolejce za różnymi innymi aktywnościami (aktualnie jest na 17. miejscu).
A co do stawiania tez, akademickiego dumania itp., to jest to tutaj mile widziane =) Serio, serio. Po pierwsze jestem autentycznie ciekawy, jakie jest zdanie innych odbiorców grozy na temat jej funkcji, kondycji czy kwestii podgatunków horroru. Po drugie być może dzięki takiej wymianie opinii ktoś podsunie mi jakąś ciekawą tezę do doktoratu czy artykułu/prelekcji/podcastu. Po trzecie m.in. od tego jest ta strona, by czasem podyskutować o horrorze - niezależnie od stylu i tematu dyskusji.
Ciekawie rzeczy piszesz. Swoją drogą, Ziemkiewiczowi też się zdarza, co przyznać trzeba, lecz przez klawiaturę przechodzi mi ciężko.
OdpowiedzUsuńPolska nie jest jedynym narodem, który przeżył traumy w XX wieku. Japonia, agresor co prawda, ale też przeszła przez solidny koszmar. Jakby nie było, dwie bomby jądrowe, pożary Tokio (pożar po zbombardowaniu
drewnianej zabudowy przez Amerykanów zabrał więcej istnień, niż Hiroszima i Nagasaki) olbrzymie straty itd. A literatura grozy ma się u nich bardzo, bardzo dobrze, o filmie nie mówiąc. Może Szymon ma racje, może to kwestia tego, że nasze pokolenie tej traumy nie ma.
To w takim razie dlaczego we współczesnych Niemczech nie istnieje narodowy horror? Przynajmniej literacki?
Kwestia tradycji? Zarówno Azjaci, jak i Niemcy mają piękne tradycje. Kaidan z jednej strony, a E. T. A. Hoffmann, H. H. Ewers i dziesiątki innych z drugiej. W Polsce sprawa bardziej skomplikowana. Pisarze grozy istnieli, ale albo zostali szybko zapomniani, albo nie pamięta się ich dzisiaj, jako pisarzy grozy.
Wydaje mi się, że znalezienie odpowiedzi na pytanie, dlaczego w latach 90 – tych horror się nie przyjął, a teraz przyjął się (w tym roku już mieliśmy premiery trzech książek, jeśli doliczyć „Kompleks Boga” Piotrka Rozmusa to czterech) niestety nie zamknie się w jednym dość prostym rozwiązaniu.
W każdym bądź razie, „nieistnienie” polskiej literatury grozy to przeszłość. Teraz mamy reprezentowane wszelkie nurty, odłamy i tendencje: od ekstremalnych, undergroundowych rzeczy a la Siwiec i Czarny, poprzez solidna czytadła Dardy i reszty autorów grozy z Videografu, prozę na granicy gatunków Krycza i Kaina aż po intelektualne odjazdy Wojtka Guni i Aleksandry Zielińskiej.
A więc akademicy mieliby co badać, gdyby chcieli.
No właśnie, gdyby chcieli.
OdpowiedzUsuńTo ja może doprecyzuję, bo najwyraźniej niezbyt jasno się wyraziłem. Nie chodziło mi o to, że groza u nas nie powstaje - wiem, że powstaje, bo trochę ją jednak śledzę, może nie na tyle, by samemu chwytać za klawisze czy jeździć na konwenty, choć nigdy nie wiadomo, gdzie wiatr dziejów poniesie - raczej miałem na myśli to, że groza jest ignorowana zarówno przez głównonurtowych wydawców czy krytyków, jak i przez resztę fandomu. Skarżą się przecież na to sami twórcy. Raczej pod tym kątem zastanawiałem się nad przyczynami jej "nieistnienia".
Najlepsza pod merytorycznym kątem audycja Szymasa dotychczas!!!!
OdpowiedzUsuńPatrzcie Państwo! Tu mnie komplementuje, a za moimi plecami mnie do psychologa wysyła! Świat widział już wojny youtube'owe, let's-player'skie i blogowe... chyba czas na wojnę podcasterską! ;>
OdpowiedzUsuńPiotrek, nie do końca pasuje mi porównanie sytuacji w Polsce i w Niemczech do sytuacji w Japonii. Znam prywatnie trochę osób pochodzących z Korei lub Japonii i z własnego doświadczenia wiem, że ich spojrzenie na liczne kwestie jest naprawdę zupełnie różne od naszego. W moim odczuciu różnice są tak duże, że tego typu paralele nie mają sensu bytu. Mówimy o dwóch, zupełnie różnych kręgach kulturowych, z różną mentalnością i różnymi spojrzeniami na świat.
OdpowiedzUsuńZgadzam się za to oczywiście z tym, że mamy w Polsce, co czytać, co komentować i co badać =) Teraz trzeba tylko wyjść z naszym rodzimym horrorem do ludzi, walczyć ze stereotypami i robić wszystko, by uniknąć oskarżenia o tworzenie jakiejś zamkniętej enklawy czy innego hermetycznego środowiska.
Poruszyłeś wątek, który mnie fascynuje i do którego nawiązałem też w prywatnych rozmowach z uczestnikami konferencji... Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego sam szeroko pojęty fandom jest tak negatywnie nastawiony do grozy. Jeżeli na konwencie powiesz, że...
OdpowiedzUsuńa) fan M/A ogląda chińskie bajki,
b) fan gier fabularnych masturbuje się do wyobrażonej elfki,
c) gracz pc to pryszczaty głupek bez przyjaciół,
d) Tolkien / SW / My Little Pony ssą
...to zostaniesz wyśmiany, albo zarobisz po łbie. Za to, gdy ktoś stwierdzi, że horrory to oglądają sami domorośli mordercy, pederaści i sataniści, to wydaje się to być w porządku. Można lubić fantasy, sci-fi, rpg, m/a, etc. etc. i to jest ok, ale gdy mówię, że lubię grozę, to ludzie pytają mnie:
- A nie boisz się? Nie masz potem koszmarów? Nie miesza ci to w głowie?
- A jak byłeś mały, to rodzice ci na to pozwalali?
- A dziewczynie / znajomym / rodzinie to nie przeszkadza?
- A kręci cię przemoc? Lubisz krew i flaki?
Itd., itd.