1/10/2015

Nawiedzony Podcast #11 The Strain (2014)

Tajemniczy wirus zabija w mgnieniu oka niemal wszystkich pasażerów samolotu, który wylądował na lotnisku Kennedy'ego w NYC. Specjaliści z Centrum Chorób Zakaźnych nie potrafią wyjaśnić tego zdarzenia. Gdy dzień później zwłoki wszystkich ofiar znikają z kostnicy, a pojedynczy ocalali ulegają transformacji, staje się jasne, że nie chodzi tu o zwykły atak terrorystyczny.
W 11 odcinku Nawiedzonego Podcastu Szymas opowiada o serialu "The Strain".


Plik mp3 do pobrania (39 min 55 sek)

UWAGA: 30:02 - 38:11: Strefa Spoilerowa

17 komentarzy:

  1. Ja serial na FB/IMDB oceniłem na 6/10, ale po przesłuchaniu podcastu nie wiem czy nie zawyżyłem troszkę oceny. O części wad zapomniałem przy wystawianiu oceny.

    Z drugiej strony, serial naprawia część błędów książki (wydanie z WNK kupiłem jeszcze przed zapowiedzą serialu), którą czytało się nieźle. Jednym z takich irytujących elementów jest coś co zarzucono Lords of Salem - zbytni nacisk na poszczególne sceny. zamiast dalsze prowadzenie fabuły. O ile w filmowym LoS się to moim zdaniem sprawdziło, w książkowym Wirusie zdecydowanie nie. I nawet jeśli w serialu bohaterom zdarza się robić godzinami proste czynności, to nie wybijały one tak z rytmu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm... serial mimo wszystko chyba sprawdzę. Przekonuje mnie zarys fabuły. No i koncepcja wampirów. Z tego, co wnoszę z Twojego opisu, tam jest połączenie wątków naukowych z paranormalnymi, co wydaje się dość fajne i odświeżające. Czy jednak się mylę?


    Surowość Twoich ocen przekonuje mnie, że ja sam byłbym beznadziejnym recenzentem. Bo ja zawsze doszukuje się sensowności, staram się racjonalizować. Szaleje plaga, a ludzie kradną telewizory zamiast zapasów? Pewnie obronna reakcja psychiki, tudzież nadzieja, że kryzys minie i w domu zostanie fajny sprzęt, za który nie trzeba płacić. Gapią się na ucieczkę mistrza zamiast go dobić? (Tak, zapuściłem żurawia do strefy ze spojlerami - zawsze tak mam.) Pewnie jakiś rodzaj paraliżu spowodowanego nadmiarem traumatycznych przeżyć, a może magia samego wampira. W końcu sam wspominasz, że posiada on jakieś zdolności wpływania na umysł. Itepe, itede.


    A w ogóle - przypominam, że strzelam na ślepo i mogę się mylić - przypuszczam, że zignorowałeś jeden cholernie ważny czynnik: poprawność polityczną, którą przemysł rozrywkowy jest przecież do cna przesiąknięty. Mam tu na myśli te skrupuły doktorka i dostrzeganie w wampirach istot ludzkich.


    Ale cóż, niebawem te uwagi zweryfikuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Książkę posiadam (choć akurat wydanie z Zysku i ska) i zacząłem ją czytać, ale początek mnie nie porwał. Może to wina tłumaczenia, ale już sam język za bardzo mi nie leży. A że znam fabułę serialu, to nie czuję parcia, by brnąć w to dalej :) Do tego ostatnio miałem naprawdę prze...ne na uczelni i w pracy (zresztą nadal mam), przez co na nic nie mam czasu, ale pewnie w końcu doczytam do końca i może nawet wspomnę o tym w osobnym odcinku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Można tak powiedzieć. Mamy wampiry jako półmityczne istoty o nadprzyrodzonych możliwościach, ale sam wampiryzm jest chorobą przenoszoną przez pasożyty (małe glisty), które sprawiają, że cały organizm ofiary mutuje i zamienia się w wielkiego pasożyta. Początkowo jest trochę dyskusji na temat tego, "z czym mamy do czynienia". Oglądamy też sekcję wampira (<3). Potem wątek naukowy schodzi na dalszy plan.

    Niestety nie potrafię tak racjonalizować, jeżeli nie mam ku temu choćby drobnych przesłanek =)
    Kradzież telewizorów: Możliwe, ale nie widzę sensu, by dobitnie prezentować takie zachowanie widzowi.
    Paraliż w końcówce: Gdyby twórcy pokazali mi, że to wpływ nadnaturalnych mocy Mistrza, to bym to przyjął na klatę i zaakceptował. Z niesmakiem, ale jednak. Problem polega na tym, że ja tam nie widzę najmniejszego powodu, by bohaterowie stali w miejscu i czekali :>

    Heh, ale kurde nie można przecież naruszyć uczuć społeczności wampirów :D A poza tym akurat te wampirze zombie traktowałbym raczej jako zwierzęta, a nie mniejszość rasową :)

    I tak trzymać! Jestem ciekaw, co powiesz po seansie. Możesz dać znać, czy podobnie odebrałeś serial jako całość :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tego co mi wiadomo to tłumaczenie jest to samo, ewentualnie może po poprawkach redaktorskich. Fabuła się częściowo rozjeżdża z serialem, więc tym bym się tak nie przejmował, chociaż brak parcia też rozumiem. Czytałem, umiarkowanie podobało się, nie bardzo jednak wciągało.

    OdpowiedzUsuń
  6. No wiesz, akurat dla politpoprawności - zwanej też kulturowym marksizmem - nie ma znaczenia, czy obiektem "ochrony" są zwierzęta, czy mniejszość rasowa. Bodaj we Francji dyskutuje się teraz nad poszerzeniem praw zwierząt, a w Hiszpanii za rządów socjalistów chciano podciągnąć małpy pod prawa człowieka. Tak więc... A wampiry - niezależnie od tego, jak się je przedstawia - są idealne jako figura Innego, czego dowodem "Czysta krew", która była wręcz przesycona ujętymi symbolicznie ideami LGBT.


    A jeśli przyjąć, że w popkulturze jednak rezonują jakieś podskórne fluktuacje społeczne, w ogóle otwiera się ciekawe pole interpretacji. No ale już odlatuję. Zobaczę, ocenię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozumiem podejście, ale... Nope :) Ogólnie kupuję interpretowanie wampirów jako metaforę epidemii, wojny, zagrożenia jądrowego czy jako metaforę innego, obcego, inną rasę, ofiarę dyskryminacji, ale kurde nie w przypadku "The Strain" :) Czasem filmy o wampirach (a także zombie, czy innych potworach) można naprawdę ciekawie interpretować, ale w tym przypadku nie widzę ku temu najmniejszych powodów :>

    OdpowiedzUsuń
  8. O, to mnie trochę pocieszyłeś. Słuchałem wywiadu z del Toro, w którym pisał, że książki były pisane z myślą o serialowej ekranizacji i bałem się, że to to taka kopia jeden do jednego. Skoro jest jednak inaczej, to może łatwiej będzie znaleźć motywację do czytania =)

    OdpowiedzUsuń
  9. Możliwe, że zabrzmiałem trochę zbyt optymistycznie, ale wydaje mi się, że jej obiór jest trochę inny. Książka jest skondensowana, co automatycznie przekłada się na mniejszą ilość durnych wątków. Gdzieniegdzie są one zmienione, gdzieniegdzie mamy trochę inną chronologię.


    Wirus od początku był planowany jako serial, jednak żadna stacja nie chciała się podjąć jego stworzenia. Napisano więc książkę, po paru latach okazał się, że można zrobić jednak serial. Wzięto więc najlepsze pomysły z książki i na ich podstawie stworzono serial. Tyle, bo coś się za bardzo rozpisuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Heh, teraz znowu mnie załamałeś, pisząc, że w serialu mamy "najlepsze pomysły" z książki :D
    A dziś nawet zamiast audiobooka "Sezonu burz" wziąłem ze sobą właśnie "Wirus" i przerobiłem kolejne kilkanaście, może dwadzieścia kilka stron w komunikacji miejskiej.

    Btw. Czy w Twojej wersji książki też było sporo literówek?

    OdpowiedzUsuń
  11. Na najbliższy weekend mam zaplanowane wgryzienie się w tę materię. A tak jeszcze a propos ukrytych przesłań w horrorach, to bardzo bym polecał taki dokument "Koszmary w czerwieni, bieli i błękicie" o amerykańskim kinie grozy i jego społecznych inklinacjach. Wypowiada się tam m.in George Romero, John Carpenter, Larry Cohen, no i paru innych tuzów.


    PS Czy masz w planach zrobić audycję o powieści "On" Łukasza Henela. Właśnie ją przeczytałem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ok, dzięki za polecenie! W wolnej chwili nadrobię =)

    Po całą twórczość Henela chcę sięgnąć (i gdy to zrobię, to pewnie o niej tutaj posłuchacie), ale to dopiero za jakiś czas, bo chwilowo mam już w miarę konkretne plany czytelnicze na najbliższe tygodnie, a poza tym zwyczajnie słabo stoję z kasą, a na liście książkowych zakupów mam jeszcze trochę pozycji przed Henelem :/


    PS Paweł Mateja nagrywał kiedyś podcast o tej powieści dla CN: http://carpenoctem.pl/teksty/karpiowy-podcast-37-on/ .

    OdpowiedzUsuń
  13. No to znowu wypada namieszać. "Najlepsze pomysłu" i wiele, wiele więcej. Większość minusów (zastrzegam jednak, że nie wszystkie) to kreatywna wersja scenarzystów ;)

    Nie pamiętam czy miała błędy. Wydaje mi się, że nie, ale tak naprawdę czytałem jakiś czas temu, a literówki drażnią mnie w trakcie czytania, ale z czasem o nich zapominam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobra, to ja już nie wiem, co myśleć :D Po prostu przeczytam do końca i podzielę się opinią w podcaście :)


    Mnie właśnie strasznie drażni to, że nie dość, iż językowo ta książka nie zachwyca, to jeszcze co kilka stron widzę jakieś literówki i inne babole :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepraszam, że z takim opóźnieniem, ale zdarzyło mi się coś nie mniej przykrego niż tobie, Szymas, ze szczęką, tyle że w inną część ciała i moje myśli przez ostatnie dni wypełniało głównie to, gdzie jest ta cholerna kula. No więc oglądnąłem "The Strain" i z przykrością przyznaję Ci rację. Fakt, czasem nie warto antycypować drugiego dna.


    Kula na szczęście już odrzucona - można wracać do życia :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej, hej. Spoko. Kurde, to życzę Ci, by nie było żadnych powikłań, powracających bóli, wielomiesięcznej rehabilitacji, itp.!
    A co do The Strain... no właśnie twórcy niestety nie pokusili się o żadną głębię :/ A powiedz mi, gdy jesteś teraz na świeżo, to czy jest coś, dla czego masz zamiar sięgnąć po drugi sezon, czy nie bardzo?

    OdpowiedzUsuń
  17. Hm... odpowiedź będzie chyba na wskroś banalna, ale po prostu chęć dowiedzenia się, co dalej. Przy czym to też nie jest jakieś tam wybitne parcie, by koniecznie oglądać. Ot, w miarę zajmująca historyjka z mimo wszystko nietuzinkowo potraktowanym motywem inwazji wampirów.


    A z plecami... no cóż, wyglądało groźniej niż faktycznie było. Przez kilka dni wstanie z łóżka urosło do rozmiarów prawdziwej operacji logistycznej, ale dziś mam pierwszy dzień stuprocentowej ulgi :) Z czego wybitnie jest rad mój pies.


    No a mi się wreszcie chce pisać. Sporo zaległości do nadrobienia :)

    OdpowiedzUsuń