W trzydziestym ósmym Nawiedzonym Podcaście Szymas i Mando serwują swoim słuchaczom nudną jak flaki z olejem recenzję Piły (Saw) w reżyserii Jamesa Wana. Odcinek ten nie wyróżnia się niczym na tle innych tutejszych publikacji. Najzwyczajniej w świecie siedzimy sobie i opowiadamy o filmie, od czasu do czasu poruszając także jakiś inny temat. Szymas np. wspomina o latających po niebie waleniach i krytykuje podcastową konkurencję, a Mando usilnie czepia się leżącego w łazience trupa. Nic mniej. Nic więcej.
Plik mp3 do pobrania (1 godz 34 min 44 sek)
SAW in 30 secons (Bunnies)
SAW (2003) - short Wana i Whannella
How Saw Should Have Ended
Jednego mi zabrakło: omówienia licznych nawiązań do giallo! A Wan przeciez przyznawał wielokrotnie, że jest wielkim fanem tego podgatunku. Sama piła najwięcej czerpie z "Profondo Rosso".
OdpowiedzUsuńGdy za pierwszym razem podchodziłem do serii, darowałem sobie po 3 części... W tym roku nadarzyła się okazja i pod pod koniec lutego zrobiłem sobie pięciodniowy maraton wszystkich części...
OdpowiedzUsuńNie wiem co jeszcze mogę powiedzieć, a nie zostało powiedziane w podcaście... Chyba nic.
Dla mnie pierwsza część jest świetna... Nie bez wad, ale dostaliśmy "prostą" (mówię tylko o tej części), kameralną historyjkę, która została oparta o ciekawy pomysł... Taką bardziej rozbudowaną Grę Geralta, wzbogaconą o cięższy klimat... Bez pompy, CGI i milionów wydanych na promocję (czego nie mogę powiedzieć o kolejnych częściach, może poza CGI).
Jednak w kolejnych odcinkach podcastu już się rozminiemy - spadek formy obserwuję już przy drugiej części (chociaż broni się pomysłem), a trzecia już nudziła... Nie żałuję nadrobienia całej serii, właśnie ze względu na jej obecną pozycję... Ale to właśnie z tego samego powodu akceptujemy wszystkie słabsze części klasycznych slasherów...
PS Taki dopisek odnośnie wstępu, może z samym Wanem nie ma za wiele wspólnego, ale z drugą częścią Obecności już może mieć... Nie zgłębiałem się jeszcze dokładniej, ale ten miniserial zdaje się jest oparty o tą samą historię.
http://www.filmweb.pl/serial/The+Enfield+Haunting-2015-734048
Ogólnie jakoś pominęliśmy temat nawiązań, inspiracji itp. W sumie to nie wiem, dlaczego... Ale do tematu jeszcze wrócimy, więc będzie okazja, by nadrobić takie zaległości :)
OdpowiedzUsuńDlatego, że trwałoby to 2,5h :-) A tak serio to ja nie jestem jakimś znawcą giallo i nawet nie umiałbym mówić o nawiązaniach i inspiracjach do tego podgatunku.
OdpowiedzUsuńW związku z tym, że mój komentarz zniknął, przytoczę tutaj jedną rzecz... Ciekawi mnie jednak zdanie Mando.
OdpowiedzUsuńChodzi mi o podobieństwa do Gry Geralda... Daleki jestem od tego, by uznać ją za inspirację dla Piły, jednak jestem w stanie naliczyć kilka podobieństw, a całość różni się głównie poziomem brutalności. Drugą postać w pomieszczeniu można uznać jako sensowniejsze zastępstwo "głosów"
Z rzekomą brutalnością "Piły" to faktycznie ciekawa kwestia. Widziałem ją bodaj z osiem lat temu i zapamiętałem jako obraz bardzo brutalny. Choć nie w sensie dosłownym. Brutalna, ekstremalna i nieludzka była sama sytuacja, w której znaleźli się główni bohaterowie. To mi zryło banię bardziej niż ewentualne sceny przemocy, których faktycznie nie było tam dużo. I to też rzutuje na moją obecną pamięć o tym filmie.
OdpowiedzUsuńPodobnie było np. ze sceną prysznicową w "Psychozie". Czytałem gdzieś, że mnóstwo ludzi zaklina się, iż widziało krew spływającą wraz z wodą do odpływu. Mi przy pierwszym obejrzeniu też się zdawało, że ją widzę. Kiedy pod wpływem tego tekstu włączyłem sobie tę scenę, racjonalnie wiedząc, że żadnej krwi tam nie ma, nadal byłem gotów się upierać, że jednak przynajmniej kilka kropel w wodzie się rozcieńczyło, bo wydaje się lekko ciemnawa. A monochromatyczność sprzyja tu niedopowiedzeniom i grze wyobraźni. Ot, zakręty percepcji :)
A pytanie o trupa ja sobie jakoś tam jednak zadawałem, ale stwierdziłem, że to po prostu makabryczny element perwersyjnej gry mordercy, obliczony na to, by jeszcze bardziej złamać psyche ofiar.
Hej. Dla mnie to też był niezły mindfuck, ale w sumie tak powinny oddziaływać horrory :) Bo w horrorach bohaterowie są słabi, jakoś tam nieporadni, w większości przypadków skazani na porażkę. I choć poziom oddziaływania takiego settingu może być bardzo wysoki, to moim zdaniem nadal nie będzie to "torture porn". Przy takim poszerzeniu definicji tego podgatunku trzeba by do niego zaliczać także różnego rodzaju home invasion i tysiące innych filmów.
OdpowiedzUsuńHeh, o tym jeszcze nie słyszałem :) Ciekawa sprawa. Sam się teraz przez chwilę zastanawiałem, czy krew tam była, czy jej nie było :>
Dokładnie, taki element scenografii pokazujący, że Jigsaw nie żartuje i naprawdę jest w stanie zmusić człowieka do popełnienia morderstwa/samobójstwa.
Byłbym w stanie założyć się z miejsca o połowę kolekcji, że w scenie z "Psychozy" jest krew. I to nie tylko trochę a całkiem sporo. W sumie nadal jestem w stanie się założyć ale zaraz sprawdzę. A to o tyle dziwne, że ja "Psychozę" uwielbiam od dziecka i widziałem pewnie naście razy...
OdpowiedzUsuńWłaśnie to dziwne bo ja twój komentarz widzę jak odświeżam stronę. Widzę go tylko przez chwilę a jak strona się ładuje do końca to znika :D I już ściągnąłem serial, o którym piszesz :D
OdpowiedzUsuńA to nie chodziło bardziej o zagłębiający się w ciało nóż? Bo sama krew jest naprawdę wyraźnie widoczna (może tutaj na stopklatce niezbyt, bo źródło z yt)?
OdpowiedzUsuńTo chyba wszystko wyjaśnia ;)
OdpowiedzUsuńZnikającego komentarze... Tylko tego było nam trzeba :P
OdpowiedzUsuńPomimo wszystko nie nazwałbym fabuły jedynki "prostą historią" :) W sumie to jest ostro zakręcona :) A co do spadku formy... chyba każdy, z kim o tym rozmawiałem, zauważa go w innym momencie.
O tym serialu akurat nie słyszałem. W sumie może też nadrobię przed drugą Obecnością.
PS Po przeczytaniu o "Grze Geralta" zacząłem się zastanawiać, co Wiedźmin może mieć wspólnego z Piłą :D
Tzn nie jest ona przesadnie prosta (chociaż komplikuje ją zwłaszcza sposób podania fabuły), bardziej chodziło mi tutaj o podkreślenie, że jest najmniej skomplikowana z całej serii. W ogóle mam wrażenie, że jeśli teorie o illuminatach (które na FB podesłałem do pośmiania) okazałyby się prawdziwe, to i tak są mniej skomplikowane niż plan Jigsawa...
OdpowiedzUsuńWłaśnie mało kto słyszał, raz u Jerry'ego w komentarzy na FB, ale chyba nie wzbudził zainteresowania... 3 odcinki tylko, więc myślę, że łyknę je niedługo.
Tak i nie. Nie wiem w sumie :) Dla mnie każda Piła ma pokręconą fabułę z wielkim twistem w końcówce. Musiałbym pomyśleć nad tym, która część jest najmniej "zakręcona". I ja nie mam problemu z zawieszeniem niewiary. Wręcz przeciwnie. Na czas seansu zamieniam się z małego detektywa Szymasa i zaczynam rozkminiać, kto, gdzie, jak, kiedy i dlaczego :)
OdpowiedzUsuńHeh, trzy odcinki to niby niewiele, ale chwilowo jestem poumawiany na tyle różnych rzeczy do nadrobienia / powtórzenia, że muszę trochę poczekać :) Daj znać, czy warto :)
Teraz jak odświeżam to pokazuje mi, że jest 14 komentarzy a po załadowaniu strony jest 12.
OdpowiedzUsuńW sumie szkoda, że nie pamiętam teraz tego tekstu. Ale tam chodziło właśnie o sztuczki montażu. Scenę prysznicową podobno do dziś się studiuje w szkołach filmowych - przynajmniej w USA - i autor twardo obstawał, że efekt krwi wynika tam z odpowiedniej gry cieni + czarno biały obraz. Ludzie widzą krew, bo oczekują, że się pojawi. Ja też ją tam cały czas widzę, ale mimo wszystko biorę w lekki nawias :)
OdpowiedzUsuńNo zgoda. Jeśli już mamy rozkminiać "Piłę" od strony definicyjnej, to faktycznie zaliczenie jej do torture porn jest chyba przesadą. Tak jak mówiliście, to może być kwestia czysto marketingowa. Albo - jak u mnie - jakieś ogólne odczucie, jakaś aura zła i wynaturzenia. Ja w ogóle jestem cholernie wrażliwy na takie niuanse. One mnie w horrorach bardziej przerażają niż sceny fizycznej przemocy. Nie żebym był na to nieczuły, ale po prostu fakt, że np. gość macha siekierą, znacznie mniej przejmuje mnie zgrozą, niż to, że jest do tego w ogóle zdolny. Ja właśnie to najbardziej zapamiętuję. Krew i flaki to tylko czubek góry lodowej, widzialny przejaw niewidzialnego mroku, który kryje się pod powierzchnią.
OdpowiedzUsuńNa laptopie wyświetla mi, że jest 16 komentarzy. Na PC - 18 :P
OdpowiedzUsuńKolektywne halucynacje? Grupowa psychoza? ;)
OdpowiedzUsuńWedług tej stronki użyto syropu czekoladowego jako sztucznej krwi: http://heavy.com/movies/get-your-gore-on/2010/10/cleansed-of-your-sins-ten-facts-about-the-shower-scene-of-alfred-hitchcocks-psycho/
Tutaj podają podobne informacje: http://www.neatorama.com/2009/01/02/psycho-shower-murder-scene-fun-facts/
Łoż fuck!
OdpowiedzUsuńRozumiem. Mnie też bardziej rusza bezradność i poczucie beznadziei u protagonistów niż sam moment konfrontacji ze złem.
OdpowiedzUsuń